CYPR- nazywany wyspą Afrodyty, uważany za najpiękniejszą wyspę morza Śródziemnego.
Czy tak jest w rzeczywistości?
Zaledwie 3 godziny lotu dzielą Nas od południowo-zachodniej Azji.
Trasa: Warszawa Chopin- Cypr Larnaka – okazyjnie>> 270zł w dwie strony/os.
4 dni- 3 noce- 4 miejscowości- 2 kraje- 2 religie- 1 wyspa
Cypr podzielony jest na dwie strefy kulturowe.
Na północy odkrywamy świat wyznawców Islamu, tureckie kebaby i odwiedzamy meczety. A wszystko to w oprawie śpiewu muezina wzywającego na modlitwę.
Na południu zaś poznajemy przyjaznych Greków, zwiedzamy prawosławne kościoły i delektujemy się greckimi specjałami, w cieniu oliwnych i cytrusowych drzew.
Obie części warto poznać❤
Na Cyprze wylądowaliśmy już o godz. 10:00 rano.
Powitał Nas podmuch ciepłego wiatru, zapach morskiej bryzy i aromaty kwitnących roślin tropikalnych.
Od hotelu i jednocześnie centrum miasta, dzieliło Nas jedynie 6km. Postanowiliśmy tę trasę pokonać pieszo.
—–Λάρνακα (LARNAKA)—–
Wędrowaliśmy wśród palm, drzew laurowych i cytrusowych.
Spacerowaliśmy wzdłuż słonego jeziora, gdzie na tle meczetu Hala Sultan Tekke zwykle zimują flamingi.
Po godzinie spaceru dotarliśmy do Makenzy Beach. Woda była błękitna, choć nie powalająco błękitna, plaża piaszczysta, choć złotymi piaskami nazwać jej nie można. Lekko zawiedzeni, lecz pełni nadziei, zrobiliśmy sobie małą przerwę na śródziemnomorski obiad.
Zanim zdążyliśmy usiąść, serdecznie przywitała Nas „ekipa sprzątająca”.
Dumne koty śledziły każdy Nasz ruch, czekając na swoją „działkę”.
Zdecydowaliśmy się na rybę i Keftedes- greckie ziołowe klopsiki.
Godne polecenia jest również cypryjskie regionalne piwo KEO.
A na deser mocna, gorzka kawa, podawana z fusami, w formie espresso.
koszt>> 22Euro
Wybrzeże szybko doprowadziło Nas do hotelu.
Zdecydowaliśmy się nocować w Larnace, ze względu na bliskość lotniska, dobrą cenę hoteli- w porównaniu do innych miast oraz na pozór szeroką gamę atrakcji.
3 doby hotelowe >> 2 os. >> 311zł
Hotel, sam w sobie nie był złym wyborem. Do dyspozycji mieliśmy basen, w pobliżu znajdowały się tanie sklepy, plaża oraz niezwykle ważny- główny przystanek autobusowy.
Z każdego Naszego okna rozpościerał się widok na wszechobecny cypryjski krajobraz- bielące się w słońcu zbiorniki z wodą, ogrzewane przez mocne promienie słoneczne.
Na wielu cypryjskich dachach, oprócz zbiorników z wodą, znajdowały się baseny.
Na naszym znajdowała się jedynie spora przestrzeń, którą spożytkowaliśmy na wypicie wina, w towarzystwie zachodzącego słońca.
Rankiem, morze wydawało się zupełnie inne. Wśród spokojnych, cichych szeptów fal i onieśmielającej bieli, spacerowaliśmy do portu, gdzie miała zacząć się Nasza dalsza podróż.
O godz. 9 rano temperatura powietrza wynosiła już ponad 25°C. Lekko przyćmione słońce zapowiadało upalny dzień.
Piękne wybrzeże z okrągłych, czarnych i białych kamieni doprowadziło Nas do XVI w. fortu.
Przed fortem rozpościerała się piaszczysta plaża. Mokra, zaorana plaża.
Każdego ranka ukrywano to, co niespokojne nocą morze wyrzuciło na brzeg.
Żądnych kąpieli jednak nic nie zniechęci.
Co ciekawe i bardzo przewidywalne. 80% ludzi na fotografii to Polacy.
Jak niewiele naszym rodakom do szczęścia potrzeba.
Nieopodal plaży i portu Marina, znajduje się główny przystanek autobusowy, skąd kursują niezwykle ważne autobusy międzymiastowe.
Larnaka<-> Ayja Napa
Larnaka <-> Nikozja
Larnaka <-> Limassol
Podróż w jedną stronę do każdego z tych miast to około 1 godzina drogi. Koszt to 4Euro/os.
Jeśli jednak mamy legitymację studencką ISIC, a kierowca ma wybitnie dobry humor, uda Nam się kupić bilet ze zniżką 50%.
Zniżkę udało Nam się otrzymać dopiero przy 4 podejściu. Za pierwszym razem powiedziano Nam, że nie ma zniżek studenckich. Za drugim razem, że nie ma żadnych zniżek. Za trzecim razem, że zniżka jest dla studentów miejscowych, a za czwartym na jedną legitymację otrzymaliśmy zniżki oboje🙂
Trzeba również pamiętać, że autobusy kursują co godzinę/półtorej/dwie,
a ostatni kurs jest zazwyczaj ok. godz. 18:00.
—–Αγία Νάπα (AYJA NAPA)—–
1,5h drogi zmieniły krajobraz w bardziej skalisty, a ziemia nabrała barw czerwonej cegły.
Miasto kusiło ogromem dyskotek, pubów, restauracji i tawern.
My jednak, oślepieni błękitną łuną, szliśmy jak zahipnotyzowani do morza.
Gdy minęliśmy port, Naszym oczom ukazała się piękna plaża. Złoty gorący piasek, błękitna i zarazem przezroczysta woda, tysiące pustych leżaków. Jakie szczęście, że zdecydowaliśmy się na wyjazd przed sezonem letnim.
„Kiedy woda przybiera kolor nieba, nie wiesz czy jesteś jeszcze na ziemi czy już w niebie.”
Każdy kolejny krok wzdłuż wybrzeża na północ, wyciszał głośne otoczenie i przenosił Nas do bajkowego świata.
Zakochani w tejże chwili, chcieliśmy przejść jak najdalej skalistym brzegiem. Jaskinia, aparat na szyi, plecaki i ponad 3 m. głębokości zmusiły Nas jednak do pójścia szlakiem.
Szlak turystyczny z desek i gorącego betonu nie zniechęcił Nas do spacerowania boso.
Gdy zobaczyliśmy jednak sporą ilość jaszczurek przebiegających tuż obok Naszych stóp, stwierdziliśmy, że jednak w butach będzie Nam zdecydowanie wygodniej.
Temperatura wynosiła ponad 30°C. Czas nieliczony uciekał coraz szybciej.
Głodni krajobrazów, chcieliśmy iść coraz dalej i zobaczyć coraz więcej. Zawędrowaliśmy bardzo daleko, oddalając się tym samym od miasta i cywilizacji.
Zaczął dopadać Nas mały głód i zmęczenie. Około godziny zajęła Nam droga powrotna na obrzeża miasta. Tam, przedzierając się między luksusowymi hotelami, dotarliśmy wreszcie do upragnionego centrum, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad.
Na przystawkę pasta rybna, a potem ryba i Kleftiko- jagnięcina pieczona w pergaminie.
Obiad w towarzystwie tego Pana kosztowała Nas 22Euro.
Zanim się zorientowaliśmy wybiła godzina 17:30. Biegiem udało Nam się zdążyć na ostatni już autobus powrotny do Larnaki. Nasze serca pękały z każdym kolejnym kilometrem oddalającym Nas od tego małego raju.
Na osłodę drogi do hotelu skusiliśmy się na różane i kokosowe lody. >>2Euro
—–Λευκωσία (NIKOZJA)—–
Następny dzień i wizyta w stolicy wyspy- Nikozji miała ukoić Nasze popękane wcześniej serca. Naszym głównym celem wyjazdu było przejście na turecką stronę wyspy.
Przez ponad 1,5h drogi, przez okno autobusu obserwowaliśmy jak bardzo zmienia się krajobraz i kultura ludzi. Wysiedliśmy na głównym dworcu autobusowym, skąd od przejścia granicznego dzieliło Nas jedynie 10 min.pieszo.
Szliśmy długim deptakiem, co chwila zerkając na mapę, aż nagle przed Nami pojawiła się kolejka.
-Tak wygląda to przejście graniczne? -Ok, więc do dzieła.
Nie wiedzieliśmy czego mamy się spodziewać przechodząc na ziemię Tureckiej Republiki Cypru Północnego.
Dzień był wyjątkowo upalny. Temperatura sięgała powyżej 35°C. Mimo to wszyscy ubrani byli w długie spodnie, swetry, spódnice. I ja musiałam się przebrać.
By przejść na drugą stronę wystarczył Nam jedynie dowód osobisty. Otrzymaliśmy również niepozorne karteczki formatu a6, bez których powrót byłby niemożliwy.
Trzeba być bardzo ostrożnym na granicy. Turecka Republika Cypru Północnego jest krajem uważanym jedynie przez Turcję. Nie należy on do Europy i jest tam bardzo niebezpiecznie.
Po przekroczeniu granicy, od razu z podekscytowaniem wymieniliśmy Euro na tureckie Liry. Niepotrzebnie. Zdecydowanie bardziej opłacało się robić zakupy w Euro.
Obszar przygraniczny jest świetnie przygotowany na żądnych pamiątek, naiwnych turystów.
Staraliśmy się wyjść poza obszar turystyczny i dostać się do dzielnic, w których toczy się normalne życie.
Krążyliśmy w kółko, zafascynowani tym co Nas otacza i nagle zamarliśmy.
Wokół rozległ się śpiew muezina wzywającego na modlitwę, czas stanął w miejscu, a ja zasłaniając dłonią palące promienie słoneczne, rozejrzałam się wokół i uśmiechnęłam.
Znów tu jestem- pomyślałam. Znów spełniłam kolejne marzenie.
Chwilę później weszliśmy do meczetu Selimiye, który był niegdyś gotycką katedrą św. Zofii oraz miejscem koronacji królów Cypru.
Jak nakazuje religia, do meczetu musieliśmy wejść boso. Musiałam również założyć chustę oraz długą spódnicę. Nawina myślałam, że moja spódnica w zupełności wystarczy. Turek, który czuwał Nad ubiorem gości był zupełnie innego zdania.
Pan wybrał mi gustowną spódnicę i bardzo chciał pomóc przy odpowiednim założeniu chusty. Równie bardzo chciał wykorzystać okazję i perfidnie złapać mnie za biust!
Kilka kroków na północ ukazało Nam turecką rzeczywistość.
Ogromna bieda, zniszczone budynki, ludzie mieszkający w ruinach. W takich uliczkach nie patrzono już na Nas tak przyjaźnie. Staraliśmy się nie wzbudzać zbytniego zainteresowania, z moimi blond włosami było to jednak niemożliwe.
Czas uciekał nieubłaganie. Kierując się w stronę przejścia granicznego, zatrzymaliśmy się na pyszne tureckie jedzenie.
Iskender kebab❤
Kebab mix. – dwa dania +dwie szklanki wody- 32 Liry
Wg mnie najlepszy obiad podczas całego pobytu na wyspie.
Musieliśmy się bardzo spieszyć. Wróciliśmy autobusem do Larnaki, by stamtąd pojechać w przeciwnym kierunku, do Limassol.
Spóźniliśmy się 5 minut i musieliśmy czekać aż 2 godziny do kolejnego autobusu.
Dzięki temu znaleźliśmy bardzo ciekawą kawiarenkę. Pełną obrazów, malunków i dziwnych przedmiotów. Idealny przykład na to, jak zrobić coś z niczego🙂
—– Λεμεσός (LIMASSOL)—–
O godz. 18:00 wyruszyliśmy w dalszą podróż.
I tutaj znaczenie zmienił się krajobraz. Morze przybrało biały kolor nieba, a pomiędzy Nimi wędrowały gdzieniegdzie małe zagubione stateczki.
Piękna promenada, piękne miasto. Zabrakło Nam jednego dnia, by móc w pełni nacieszyć się tym miejscem.
To ostatnia już kolacja na tej pięknej wyspie.
Aromatyczna sałatka grecka >>3,8 Euro
Grecka mousaka 8,10 Euro , Gyros 7 Euro i cypryjskie wino 8,90Euro.
Restauracja Alexander Larnaca . Godna polecenia:)
Wraz z kolejnym dniem nadszedł czas powrotu.
Wielki żal towarzyszył Nam przy rozstaniu z tą wyspą. Piękne miejsce, biedne, zaniedbane, ale o uroku jakiego jeszcze nie widziałam. Zwiedziliśmy niemalże całe południe. Od wschodu, gdzie ziemia czerwieniła się na tle błękitnego morza, poprzez centrum, gdzie złote zboża pokrywały czarne pola, aż do „białego” zachodu w którym morze połączone z białym niebem zatarło linie horyzontu.
Różnorodność tej wyspy sprawia, że każdy znajdzie na niej coś dla siebie.
Zdecydowanie warto ją zobaczyć❤
Podsumowując:
bilety lotnicze>> 270zł/os.
hotel>> 156zł/os.
na wyjazd zabraliśmy ze sobą po 100Euro>> 410zł/os.
dojazd do Warszawy w dwie strony >> 100zł/os.
Cała 4-dniowa wycieczka>> ok. 950zł/os.
A już za niecały miesiąc kolejna wyprawa. Tym razem na północ! Śledźcie bloga:)